Jak ten czas szybko leci. Wydaje się, że niedawno dopiero odbierałem paczkę a tu już minął rok od momentu jak przesiadłem się na pancerniaka od myPhone. Trzeźwo patrząc na wszystkie opinie o tym produkcie w tym czasie obiecałem sobie (i Wam), że ja sam wypowiem się dopiero po co najmniej kilku miesiącach użytkowania. Wszak większość smartphonów przez pierwsze pół roku działa jak rakieta, a później zaczynają się schody. Z Hammerem przez ten rok dość dobrze się poznaliśmy i teraz już wiem, kiedy mogę na niego liczyć, a kiedy nie. Lekko ze mną nie miał, ale choć straszny ze mnie psuj dzielnie dał radę.
Od momentu opuszczenia fabrycznego pudełka, Hammer AXE Lte był skazany na mnie i
mój tryb życia. Wspólnie brał udział w większości aktywności, od wypadów w teren przez pływanie w jeziorze czy na basenie. Aby zwiększyć jego dzielność, po pewnym czasie dostał szkło hartowane na wyświetlacz, zabezpieczające dodatkowo go przed zniszczeniem. Wszak testy testami, ale nie ma co celowo niszczyć dobrego sprzętu, zwłaszcza że widziałem w necie zdjęcia potłuczonych wyświetlaczy w tym modelu.
Już na pierwszy rzut oka widać, że telefon wiele zniesie. Masywna, otoczona z każdej strony gumą konstrukcja budzi zaufanie. Wyświetlacz również jest poniżej linii obudowy, co zabezpiecza go przed porysowaniem. Cztery duże przyciski na bokach wyglądają całkiem fajnie, ale ich funkcjonalność jest ograniczona, o tym nieco później. Telefon po roku nie wygląda już tak ładnie, jak z pudełka. Guma zapewne pod wpływem olejów i smarów nabrała szarej barwy i łuszczy się (zdarzało mi się korzystać z telefonu w rękawiczkach w warsztacie).
Dodatkowa hartowana szybka nosi ślady zużycia oraz wyszczerbienia, a obiektyw aparatu dość mocno jest porysowany co niestety wpływa na jakość zdjęć. Udało mi się również pokrzywić ucho na smyczkę, ale to nie budziło mojego zaufania od początku. Poza tym dalej jest w jednym kawałku.
Wrażenia po roku…
Pomimo dużej ilości zainstalowanych aplikacji, system działa płynnie i bez zarzutu. Nie zdarzyło mi się zawiesić Hammera na sztywno. Potrafił złapać, krótkie zawahanie w momencie jak wysypywała się jakaś aplikacja, natomiast szybko odzyskiwał sprawność. Śmiało mogę powiedzieć, że telefon jest tak samo szybki, jak na początku użytkowania i ilość plików, jakie gromadzi nie przeszkadza mu w dynamicznym działaniu. Tu duże zdziwienie ze względu na to, że wszystkie wcześniejsze moje telefony na Androidzie miały tendencje do zaśmiecania się i po pewnym czasie nie ważne ile byłoby RAM-u i tak nie wystarczało do pracy.
Wodoodporna konstrukcja nie jest pozbawiona wad. Pierwsze co się rzuca w oczy to uszczelniana zaślepka z gniazdami Jack oraz microUSB. Niestety obydwa złącza są dłuższe niż standardowe, przez co nie można użyć innych kabli niż dedykowane do tego modelu. U mnie padły już 2 kable microUSB, z czego raz, gdy byłem w trasie. Dziwi mnie brak możliwości ładowania indukcyjnego, co wg mnie w takim modelu powinno być dostępne i dodatkowo nie wymagałoby rozszczelnienia obudowy, przy tak częstym procesie.
Teraz nieco o tych upierdliwych przyciskach. Fajnie wyglądają na pierwszy rzut oka, ale tak naprawdę, jak nie przypiszemy im innych niż sugerowane przez producenta funkcji to nie będziemy ich praktycznie używać. Jak nie zabezpieczymy ich odpowiednio w systemie to mogą narobić nam kłopotów, niepotrzebnie alarmując służby, lub po prostu wywołując kilkaset razy dziennie niepotrzebne polecenia. Na początku bardzo irytował mnie przycisk wybudzenia i choć z czasem przywykłem do niego to wolałbym, żeby był na boku, a nie na górze.
Duża bateria była jedną z cech, na której mi bardzo zależało, ponieważ wcześniejszy telefon ledwo starczał od rana do wieczora. Tutaj jednak mam dość mieszane uczucia. Mamy do dyspozycji dużą baterię o pojemności 3700 mAh, jednak w mojej ocenie oprogramowanie sobie nie do końca z nią radzi jak trzeba. Telefon na początku dochodził do prawie 3 dni, teraz wytrzymuje średnio 1,5 dnia normalnego użytkowania (*włączone dwie karty sim, transmisja danych, GPS do lokalizacji). Tragedii nie ma, ale wydaje mi się, że mogłoby być lepiej. Jeżeli chcecie używać telefonu jako nawigacji to odradzam, bo bateria niknie w oczach. Jeżeli ograniczymy transmisje i użytkowanie telefonu do minimum to do 4 dni powinniśmy dać radę dociągnąć. Mój Hammer miał moment spadku kondycji i potrafił w ciągu dnia zjadać baterię, natomiast po zainstalowaniu cleanera i zmianie ładowarki sytuacja się poprawiła.
Obiektyw aparatu nie jest niestety zabezpieczony odpowiednio. Szkoda, że producent nie pomyślał o jakiejś zaślepce, ponieważ u mnie już jest dość mocno porysowany. Tak jak na początku zdjęcia wychodziły świetnie, tak teraz przy słabszym świetle widać wyraźny spadek jakości. Nie mniej jednak dalej jest to dla mnie podstawowy aparat na wyjazdach i śledząc nasze artykuły często możecie podziwiać zdjęcia wykonane właśnie tym telefonem.
Przykładowa galeria:
- Bikepacking
- Victorinox
- Budapest
- Holandia
- Rumunia
- Kampinos
Czas na podsumowanie Hammera.
Zalety
Podwyższona odporność na uderzenia i wstrząsy.
Wodoszczelność IP68
Szybki system
Dobrej jakości zdjęcia i filmy
Dual Sim
Dobra cena
Wady
Niestandardowe kable microUSB i Jack
Bateria mogłaby trzymać dłużej przy takiej pojemności
Cienkie ucho smyczy
Mało praktyczne rozmieszczenie przycisków.
W pierwszych tygodniach użytkowania byłem wręcz zachwycony zakupem, później nieco otrzeźwiałem, ale i tak mogę z czystym sumieniem polecić ten model. Telefon świetnie sprawdzi się w rękach aktywnych ludzi. Nie nazwę go niezniszczalnym, ale spokojnie mogę użyć stwierdzenia, że jest to Smartphone o podwyższonej wytrzymałości. Gwoździa nim nie wbijesz, lotu może nie przeżyć, ale na pewno ułatwi Wam pracę w każdych warunkach. Po kąpieli błotnej wystarczy opłukać go pod kranem. Za rozsądne pieniądze otrzymujemy telefon o dobrych parametrach, na który nie trzeba chuchać i dmuchać jak na dzisiejsze nowinki technologiczne.
Autor -FoX-
hammer axe lte czarny okładki boczne między 1 i drugą śrubą od dołu zpuchła i odkleiła się czym to jest spowodowane