Trzeba stale podnosić poprzeczkę. Kiedyś nocowanie w lesie było wyczynem, później zimowe bytowanie a teraz lecimy dalej.
Wpadł mi jakiś czas temu pewien pomysł. Jak zwykle mogłem liczyć na przyjaciół, którzy zamiast powiedzieć – „stary, odpuść to głupota”, przytaknęli ochoczo wiedząc, że będą tego żałowali. Cóż moi drodzy najwyraźniej nie uczycie się na błędach, lub po prostu lubicie marznąć i poznawać granice swoich organizmów:p.
Co nieco o samym pomyśle. Z reguły idąc w teren zabieramy ze sobą, sporo sprzętu. Tego niezbędnego, tego, który może się przydać oraz masę nowych gadżetów. To oczywiście waży. Co jednak wybierzemy kiedy będzie trzeba wybierać? Twarde warunki motywują do działania najlepiej.
Wypatrzyłem w czeluściach internetu, że w stanach składają takie plecaki, ale limit to 10 lbs, czyli jakieś 4,5 kg. Sporo, wszak wiadomo, że w Polsce żyją twardsze człowieki;)
Limit ustaliliśmy na 1 kg, czyli ambitnie na tyle, że trzeba było się dobrze zastanowić co ze sobą zabrać. Ważyliśmy wszystko prócz ubrania i środków bezpieczeństwa ( apteczka i telefony, z założeniem, że nie można z nich korzystać).
Każdy przygotował własny zestaw, o założeniach oraz ich weryfikacji napiszemy niebawem.
Noc nie była najłatwiejsza, ponieważ złapał przymrozek, ale udało się bez uszczerbku ją przetrwać;)
Szczegóły niebawem a teraz kilka fotek z wypadu.
Autor -FoX-